25 grudnia 2011

Powigilijna skrucha

Kilka słów o niej. O mnie. O nas.


wzrost: 173 cm
waga aktualna: 79,5 kg 

Twoje BMI: 26,40

NIEDOWAGAPRAWIDŁOWENADWAGAOTYŁOŚĆ

Twoje odpowiedzi pokazują, że masz nadwagę.


cel ostateczny: 56 kg

Twoje BMI: 18,71

NIEDOWAGAPRAWIDŁOWENADWAGAOTYŁOŚĆ

Twoje odpowiedzi pokazują, że masz niedowagę.


Nie zależy mi na cyfrach, jednak powinnam mieć wyznaczone konkretne cele, aby wiedzieć do czego dążyć. 

Rozkład "jazdy": 
I cel 75 kg
II cel 70 kg
III cel 65 g
IV cel 60 kg
V cel 56 kg 


Wiem, że waga 56 kg w moim przypadku jest osiągalna. Udało mi się taką wywalczyć dwa lata temu, jednak przez zaburzony obraz samej siebie nie potrafiłam się tym cieszyć i w swoich oczach nadal byłam gruba. 


Plan żywieniowy: 
śniadanie [godzina 7.20] -        200 kcal
II śniadanie [godzina 10.40] -  150 kcal
przekąska [godzina 13.10] -    50 kcal
obiad [godzina 15.20] -           300 kcal
II przekąska [godzina 18.30] - 50 kcal
kolacja [godzina 21.15] -         150 kcal 

Uważam, że jest to rozsądny rozkład energii na dzień. Dużo czasu spędzam przy książkach, dlatego potrzebuję ciągłej dostawy glukozy dla kochanych zwojów mózgowych. 


Jeśli chodzi o ruch: 
3 razy w tygodniu skakanka  - 30 minut [300 kcal]
(poniedziałek, środa, czwartek) 
codziennie brzuszki - zacznę od 100 skończę na 500 (w zależności od posiadanego czasu) 


Mam bardzo dobry nastrój [mimo wagi ]. Chętnie przystąpię do odchudzania i nie poddam. 
Aktualnie jestem zmęczona jedzeniem. Rano jakiś stworek z mojego żołądka wciągnął prze MOJE usta: tabliczkę czekolady, dwa kawałki ciasta, dwa cukierki, ciastko, 6 kawałków ptasiego mleczka. Jestem pewna, że to stworek... Ja nie byłabym do tego zdolna. 
To właśnie on siedzi w moim żołądku! 
Generalnie moje plany to zadbanie o siebie. We wszystkich możliwych aspektach:
CIAŁO
- stworzenie swojej sylwetki "na nowo"
- zadbanie o skórę, jej nawilżenie
- zadbanie o włosy~ odżywki, nowe fryzury i podcięcie zniszczonych końcówek 
- zadbanie o paznokcie~ postaram się przestać obgryzać paznokcie, zacznę je pielęgnować 
- depilacja - REGULARNA! [tak, jeśli nie mam się spotkać z partnerem to wyglądam jak neandertalczyk] 
- suplementacja diety 
ROZUM 
- zacznę czytać więcej literatury nie-szkolnej 
- "open brain"~nie będę zamykać się na nowe doświadczenia 
- pokażę nauczycielom, że jednak jestem najlepsza
- nie będę uciekać z lekcji, na których [według mnie] niczego się nie nauczę
DUSZA
- zacznę zgłębiać wiedzę na temat własnej wiary i Boga
- będę lepszym człowiekiem, ponieważ:
* przestanę nagminnie kłamać
* nie będę odwracać oczu od potrzebujących
* zwalczę swoje problemy, którymi zawracam głowę mojemu Najwyższemu.

Można powiedzieć, że są to moje postanowienia noworoczne. Wierzę, iż uda mi się tego dokonać.

21 grudnia 2011

Z innej perspektywy.

Dziś piszę w swoim imieniu. 


Świtał mi pomysł zrobienia sobie głodówki przed świętami, jednak nie ma to sensu. 
Nie warto jest się głodzić 3 dni, żeby później "pękać w szwach". 
Dlatego... 
4 postanowienia na 24 grudnia: 
1# ścisnąć żołądek bandażami elastycznymi 
2# pić bardzo dużo wody i herbaty
3# jeść tylko to na co naprawdę mam ochotę
4# nałożyć sobie małe porcje tych potraw, których chciałabym spróbować (na talerzu zmieści się tylko 1 łyżka kutii, mały kawałek ryby... należy pamiętać o odstępach między nimi) 


Co do 1. i 2. dnia świąt - z nimi nie mam problemu, ponieważ wtedy odżywiam się tak jak powinnam [z reguły...]
Poza tym powinieneś pokazać klasę i kęsem delektować się długi, długi czas!


Dodatkowo zmieniam nastawienie i cieszę się wszystkim, co mnie otacza! 

Cieszę się śniegiem, możliwością wyjścia z psem na spacer, porządkami przedświątecznymi.
Podrzucam akcenty świąteczne. Tutaj witraż, tam świeczka... 
Atmosfery Bożonarodzeniowej nie da się kupić w sklepie. 




14 grudnia 2011

Całkowicie odwrotnie. Chociaż idealnie.

Dzień wczorajszy minął jej... Dość dziwnie. 
Może jej menu nie jest imponujące: 
- mleko 0,5% + otręby - 60 kcal
- pomarańcze[1 szt] - 40 kcal
- 3 mandarynki - 45 kcal
- 2 kotlety sojowe, gotowane - 40 kcal
- kilka herbat - 20 kcal 
w sumie: 205 kcal. 

lecz wypiła coś jeszcze... Współlokatorka zrobiła jej   herbatkę w kubku, w którym był proszek do czyszczenia IZO. Zorientowała się, kiedy wypiła już całą zawartość.


Oczywiście ma to swoje dobre strony: dziś w jej szkole organizowana jest wigilia. Dokładniej rzecz biorąc w internacie. Dużo jedzenia i dużo osób, które wpatrują się i liczą każdy kęs wkładany do ust.  


Teraz ma przynajmniej wymówkę, nie musi jeść. Może nawet  nie będzie musiała schodzić na tę pozorowaną ucztę?  



Dziś zapewne spożyje jedynie sok warzywny [230 kcal w 1 l]. 



Ona zawsze zarzeka się, że nie będzie schodziła do tak małej ilości kcal... Zobaczymy, czy zechce to naprawić i wskoczyć na 400...? 






EDIT:
A jednak jej losy potoczyły się trochę inaczej. 
Nie wypiła całego soku, a kilka łyków. Zjadła też płatki z mlekiem 0,5%. 
Zwymiotowała. Sprowokowała wymioty. Żałosne. Jednak nieidealny jest jej świat. 
Oprócz wcześniej wymienionej żywności, którą wchłonęła już nic nie zje. Dopilnuję tego. Pije tylko herbatę, tym razem bez proszku do czyszczenia powierzchni niemetalowych. 


I była na wigilii. To znaczy na przed-wigilii internatowej. 
Została wylosowana wraz z gronem innych szczęśliwców do rozkładania potraw, obrusów...
Zwinęła się szybciej. Zrobiła swoje i uciekła do pokoju, nie chce patrzeć na to jedzenie, ich uśmiechnięte twarze... Coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że nienawidzi świąt. Dodatkowo to zagrożenie.. Pokusy. 
Ma dużo nauki. Powinna się usunąć z życia... Jakiegokolwiek. Nieważne.

11 grudnia 2011

Niewykła zwykłość rzeczy pospolitych.

Wstyd. Jest mi wstyd. Za nią. 
Nie zrobiła niezwykle prozaicznej czynności. Nie wyprała części ubrań. 
Niby nic takiego, ale okazało się, że w swoim domku, który teraz odwiedza tylko raz na jakiś czas nie ma ubrań. To znaczy są, ale te, które nosiła kiedyś. Te małe... Malutkie... Przyszedł czas na włożenie czegoś na siebie. Ona dłuuuugo szukała. Nie znalazła swoich spodni.
Mama nie widziała problemu w braku TYCH konkretnych spodni, jednak... 
"-Dlaczego nie założysz swoich jeansów? O,tamtych, na dnie szafy
-Mamo.. ale ja się w nie nie zmieszczę... (łzy w jej oczach)" 

To takie upokarzające. 

Niewypowiedzianych słów kilka.

I ambicji mały przerost.
Na czym polega fenomen jej psychiki?
Analiza zachowań sprawia nie lada przyjemność. Analiza własnych myśli... niekoniecznie. 

Chodzi do liceum, dobrego liceum, do liceum jednego z najlepszych. Dwa lata przed egzaminem gimnazjalnym rozpaczała nad tym, że się nie dostanie do "wymarzonej" placówki edukacyjnej.  Dostała się. Bez problemu. Nagle uświadomiła sobie, że z ilością punktów, które uzyskała mogłaby dostać się , na każdy profil do każdej szkoły w kraju . 
(Co ciekawe... Kochana teraźniejszość określa mądrość człowieka na podstawie punktów. Czy to z testu, czy IQ. - dygresja) 
Jest w trakcie drugiego trymestru (oczywiście, ambitna dziewczynka musiała iść do szkoły, gdzie zwykły system zastąpił eksperyment edukacyjny). Niczym się nie wyróżnia. Przeciętna, jedna z wielu. Porównując się z osobami, które uzyskały mniejszą ilość punkcików z głupich teścików, popada w frustrację."" Jak to się dzieje, że Ci bawiący się ludzie są "lepsi" ode mnie? Osoby pozbawionej życia?"" i  już niedługo wzroku biorąc pod uwagę fakt, iż jedyną rozrywką opisywanej jednostki społecznej jest nauka. 
 Ambicje przytłaczają... Zawsze była najlepsza, a nagle... Zmieniło się. Wszystko.

"Chociaż jest coś, co potrafię robić doskonale." od pewnego czasu myśl ta krążyła po zwojach mózgowych. Wpadać w nałogi. Dokładnie jeden. Nałóg odchudzania. Właściwie nie można nazwać tego uzależnieniem. Sądzę, że ma zbyt silną wolę. To chęć odnoszenia sukcesów. Na prywatnym polu walki. Walki z własną fizycznością. 
I nagle okazuje się, że nie potrzebuje przyjaciół, zabawy... Zaczyna być perfekcyjna. Zimna, stoicka. "Bez zbędnych emocji". Na zewnątrz. 

Ponieważ we wewnątrz toczy się walka, zażarty bój o istnienie i autodestrukcję. Kiedy umysł tworzy drugą osobowość. Tą lepszą... może gorszą. Na pewno zupełnie inną. 
Chciałabym nazwać ją małą istotką, która potrzebuje opieki, troski. Jednak jest za bardzo samodzielna, za bardzo niezależna. Jest silna. Chociaż łatwo poddaje się bodźcom, niektórym. 
Nikt nie jest w stanie jej zranić. NIKT. Poza nią samą. 

Autobiczowanie? Tak, zdecydowanie. Ale autobiczowanie w ukryciu, po cichu, po ciemku. Tak żeby nikt nie słyszał, nie widział. 
Krzyk do wewnątrz. 
Mój, jej, prywatny, osobisty... Nie przeżył by w okrutnej rzeczywistości. Jest mój, jej, nasz, wspólny... Nie oddam, nie oddamy. 

Ktoś o nim wie? (Przestraszona zwieszam głowę). Oby. Oby nie. 



10 grudnia 2011

Niezwykle odizolowana.

Od pseudospołeczeństwa. Zamknięta w czterech ścianach usiłuje skoncentrować się... A właściwie zmobilizować do wypełnienia swoich obowiązków. Jestem pewna, że najchętniej zaszyłaby się gdzieś pod kołdrą, daleko. Wystarczająco daleko, aby nikt jej nie znalazł. Czuję, że jest jej niedobrze. Przyzwyczajona do spożywania wszystkiego dzięki szkolnej stołówce - przy małej głodówce odczuwa dyskomfort. 
A pomyśleć, że kiedyś potrafiła pościć. Teraz nalega, aby głodówką nazywano zmniejszenie ilości pokarmu dostarczonego do żołądka. 
A pomyśleć, że kiedyś....